poniedziałek, 28 sierpnia 2017

Fraktal - po raz drugi

Witajcie :)
Właśnie wróciliśmy z sympatycznego wypadu weekendowego i chciałabym pochwalić się postępami w zakładce jakie udało mi się zrobić do wyjazdu. Ponieważ do wyszywania potrzebuję lupy projekt został w domu, a w drogę wziełam sznurek i szydełko :)... ale o tym innym razem...


Tyle było:





Tak jest teraz:

środa, 23 sierpnia 2017

wyzwanie sierpniowe - margaretka

Witajcie :)

Bardzo dziękuję za wszystkie słowa wsparcia i doping przy wyszywaniu zakładki :) staram sie ostatnio poświęcać na nią każdy wieczór :) 
W ciągu dnia niestety nie mam jakiejkolwiek szansy na postawienie choćby kilku krzyżyków bo moje małe tornado skutecznie organizuje mi czas. 
Wczoraj wieczorem wreszcie udało mi się też zrobić maleńki hafcik na kolejne kwiatowe wyzwanie u Kasi



Ten maluszek powędruje pewnie na karteczkę :)


sobota, 19 sierpnia 2017

robione z miłości - zakładka

Witajcie :)

Niedawno pisałam, że zabieram sie za prezent dla męża na 30 urodziny. Wybrał sobie wzór na zakładkę do książki.
Trochę danych technicznych:
Kanwa rozmiar: 27
Ilość kolorów: 66
Wyszywam jedną nitką muliny DMC
Wielkość wzoru: 75x200 krzyżyków







Właśnie zrobiłam pierwszą stronę - 3500 krzyżyków za mną...
a do zrobienia jeszcze 11500.


Muszę zdążyć do 23 października więc trzymajcie kciuki :)

czwartek, 17 sierpnia 2017

idzie jesień...

Witajcie :) 

Dzisiaj chciałabym szybciutko pochwalić się Wam postępami w pracy nad kolejnym drzewkiem z serii czterech pór roku. O ile wiosnę i lato zrobiłam bardzo szybko... pewnie dlatego, że pracowałam nad nimi będąc w ciąży, o tyle z jesienią szło już znacznie gorzej... bo jakoś mniej czasu mi się nagle zrobiło i nowe projekty pojawiały się co chwilę. 
Jednak nie zapomniałam o tym hafcie i od początku roku co jakiś czas zasiadałam do pracy nad nim. Ogólnie nie przepadam za odcieniami koloru pomarańczowego, ale ten wzorek wyjątkowo przypadł mi do gustu :)

Tak było kiedy pokazywałam postępy ostatnim razem - w zeszłym roku.


Co jakiś czas wracałam do tego projektu żeby postawić chociaż kilka krzyżyków:






Stan najbardziej aktualny:


Przede mną jeszcze trochę krzyżyków i kolejne dwa drzewka: zimowe i miłosne :)

niedziela, 13 sierpnia 2017

bieżnik urodzinowy

Witajcie :)

Bardzo dziękuję za wszystkie ciepłe słowa pełne otuchy... mam nadzieję, że modlitwy i ta cała pozytywna energia, która od Was płynie przyniosą nam dobre nowiny.
Jakoś też lżej na sercu mi się zrobiło kiedy podzieliłam się tymi wszystkimi troskami i powoli staram się wrócić do "normalnego" życia.

Udało mi się kilka dni temu skończyć urodzinowy prezent i dzisiaj miałam okazję go wręczyć. 
Prezentuje się tak:




środa, 9 sierpnia 2017

...

Witajcie...

Do napisania tego posta zbieram się już od dobrych dwóch tygodni.... siadałam przed komputerem... i jakoś nie mogłam znaleźć słów. Myślałam, że po naszym maleńkim urlopie wrócę pozytywnie naładowana i pełna energii.... w końcu pierwszy raz od roku wyjechaliśmy całą rodziną choć trochę wypocząć, a nie tylko do szpitala. 
Chciałam Wam napisać jak wspaniale udały się pierwsze urodzinki naszego Skarba, jak ogromnie byłam wzruszona, że możemy je świętować i jak wdzięczna jestem za ten mój Cud, bo każdego dnia pokazuje mi jak wspaniale być jego mamą. 
...i że dwa dni po urodzinkach zaczął sam chodzić, a teraz pędzi już jak małe tornado... jakie postępy zrobiłam w moich robótkach i jak pięknie zaczyna wyglądać nasze mieszkanko.... i o jeszcze jednym powodzie do ogromnego szczęścia.
....Ale... jak to bywa w życiu.... ostatnio zaskakuje nas głównie negatywnie.

Remont zamiast trwać dwa tygodnie, przeciągał się i w sumie zajął pięć... a jeszcze kilka rzeczy czeka na wykończenie.  W między czasie mieliśmy też kontrolę w CZD w Warszawie u genetyka. Myśleliśmy, że jest to rutynowa wizyta... ale pani doktor, która oglądała Piotrusia stwierdziła, że najprawdopodobniej ma zespół wad genetycznych nazywany Zespołem Petersa... który jest bardzo rzadki i występuje raz na około milion urodzeń. U naszego smyka miałby łagodną postać, ale możliwe wady występujące w tej chorobie są przerażające i aż strach je opisywać.... Pobrali mu badania i wysłali na specjalistyczne badania DNA, a na wyniki będziemy czekać przynajmniej do września. I w sumie niewiele by to zmieniło, poza kilkoma dodatkowymi wizytami w roku u kolejnych lekarzy... a jak wiecie w tym temacie jesteśmy juz chyba weteranami... bo nie ma miesiąca, w którym nie odwiedzilibyśmy przynajmniej kilku.
... Ale jest to wada recesywna - oboje rodzice muszą mieć uszkodzony gen (nazwy, którego nie pamiętam) i niestety występować będzie za każdym razem... dlatego tak ogromnie się stresujemy...  bo kilka tygodni przed wizytą u genetyka dowiedzieliśmy się, że Piotruś będzie... starszym bratem.
I choć staramy się pozbierać po tych strasznych wiadomościach i cały czas modlimy się, żeby jednak diagnoza postawiona przez panią doktor się nie potwierdziła ciężko nam obojgu i jakoś chęci do czegokolwiek brak.
Na domiar złego w zeszłym tygodniu miałam nieprzyjemny wypadek - pękł mi dzbanek z wrzątkiem kiedy robiłam herbatę... poparzyłam sobie poważnie nogi i podbrzusze... i szczęście w tym wszystkim, że mój cudowny mąż jest ratownikiem i od razu profesjonalnie się mną zaopiekował... trzy dni byłam całkiem wyjęta z życia bo każdy ruch sprawiał mi ból... a tu trzeba było naszego maluszka ogarnąć i jeszcze posprzątać po remoncie... Ale na szczęście razem z moją mamą poradzili sobie świetnie.

Ale żeby nie było tylko smutno pokażę Wam naszą pociechę: